Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Teraz tylko przebierajmy się żywo i daléj pod okna — wtrącił pan Karol. Będziemy mieli spektakl.
— Jeszcze dosyć czasu, zanim się kobiety postroją.
— Ba! ba! ba!
Te trzy wykrzykniki, jak łatwo zgadnąć, pochodziły z ust pana Klemensa i zdradzały głębokie przeświadczenie tego młodzieńca o tak zwaném pospolicie guzdralstwie płci pięknéj.
— To będzie prawdziwie kwadrans gry, a trzy dni stroju — zauważył ktoś drugi. Chyba, że im doktor C. w drodze wyjątkowéj łaski i po północy tańczyć pozwoli.
— Oho! — zawołał pan Gustaw i umilkł, ale -o[1] milczenie nie wróżyło nic dobrego balowiczom.
O dziesiątéj sala jeszcze świeciła pustkami. Wprawdzie panie, które nie należały do wycieczki, były już oddawna gotowe, ale wiadomo ogólnie, że o ile każda pragnie być pierwszą na balu w znaczeniu królowania, o tyle żadna nie chce wejść pierwsza na arenę przyszłych tryumfów.
Gwelfy zasiadłszy na werendzie, jedli niby kolacyję, w istocie zaś przypatrywali się ze złośliwém zadowoleniem chodzącym po sali wyfraczonym gibelinom, których niecierpliwość dosyć wyraźnie się objawiała. Teraz zmieniły się role:

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być to.