Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 097.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyprowadzono konie wierzchowe, czterdziestu górali z torbami na plecach mieszczącemi różne zapasy i niespodzianki, kręciło się po tym taborze, a Strzeczak, wielki krajczy i podczaszy wycieczki, biegał jak oparzony, wydając ostateczne dyspozycyje co do pakowania butelek, muzyka zaś uszykowana z boku, próbowała marsza, aby nim powitać zaproszonych, na których w umówioném miejscu oczekiwali nasi młodzieńcy. Wszyscy oni mieli siekierki w rękach i kapelusze z muszelkami na głowach; poeta zaś, który oczyma duszy sięgając daleko w przyszłość, fizycznie odznaczał się bardzo krótkim wzrokiem, zaopatrzył się prócz tego w olbrzymią lornetę, podobną do dwóch połączonych ze sobą armatek.
— Jakie te kobiety niepunktualne — zrobił uwagę pan Teofil, zapinając jelonkowe rękawiczki. — Już kwadrans na dziesiątą, a żadnéj dotąd niéma.
— Idzie, idzie panna Jadwiga z ojcem — zawołał pan Karol. Cóż taka skwaszona? Zawsze tak wygląda, jakby się rozpłakać miała, ale dziś tylko jéj dać palmę męczeńską do ręki.
Istotnie panna Jadwiga mogła w téj chwili zrobić wrażenie prowadzonéj na stos ofiary.
Mimo przełożeń ojca, dowodzącego jéj, że kolor czarny, jako łatwo kurz przyjmujący, jest najniepraktyczniejszym w góry, ubrała się prawie żałobnie; do kapelusza nawet przypięła czarny