Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kardy narodowéj i uczuł, że grunt pod jego nogami chwiać się zaczyna.
Reszta młodzieży była wysoce oburzona tą manifestacyją, ale się nią nie trwożyła.
— Słyszane rzeczy! — wykrzyknął pan Teofil — dwa kółka mazurowe w sali! Jak żyję nic podobnego nie widziałem.
— Wyraźnie chcą z nami zadrzéć! — zauważył ktoś drugi.
Grubo się mylą, jeżeli myślą, że im się damy zjeść w kaszy — zauważył pan Karol, który choć nie bardzo sprzyjał panu Gustawowi, w tym razie stanął gorąco po jego stronie, czując się osobiście dotkniętym wyrządzonym mu afrontem.
— Ba, ba, ba! — dorzucił pan Klemens takim tonem, że odrazu można było ocenić, jak zawziętego acz milczącego wroga zjednała w nim sobie partyja pana Wiktora.
Wkrótce oba stronnictwa wymieniły noty dyplomatyczne w formie wzajemnych docinków i przekąsów i wojna choć otwarcie nie wypowiedziana, zawrzała na dobre.
Czasy Gwelfów i Gibelinów zdawały się powracać, z tą wszelako różnicą, że zamiast krew rozlewać, psuto ją sobie nawzajem. Nie brakło nawet Danta w tym historycznym obrazie. Reprezentował go czarnowłosy poeta Anatol Wiesław, żarliwy stronnik gwelfów, ex-protektorów owéj konferencyi która poprawiwszy jego finanse, pozwoliła mu dłużéj odżywiać natchnione piersi go-