Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

duszą wszystkich zabaw i owacyj. Czuli téż młodzieńcy ci ważność swego posłannictwa; widać to było z dumy, z jaką spoglądali na nieprzypuszczonych do swego grona i z rozpraw ich, których urywki obijały się o uszy pana Gustawa. On słuchał z natężeniem, badał każdego wzrokiem, a serce biło mu niepokojem pewnym i niecierpliwością. Nie dziw: wodzić rej wśród tych butnych chłopców, z których każdy zdawał się być królem całego towarzystwa, stać się ich wzorem, wyrocznią, amfitryjonem, — oto był cel marzeń pana Gustawa, a widząc go tak blisko, bohater mój tém bardziéj się doń zapalał i drżał prawie na myśl, że go może nie dosięgnąć. Jednakże miał już cały plan w głowie i czekał tylko opróżnienia sali, by go wykonać; domyślał się bowiem, że dzielna młodzież, jak prawdziwi rycerze, ostatnia zejdzie z posterunku... za stołem. Spełniły się wkrótce jego przypuszczenia. Goście jedni po drugich zaczęli się wynosić aż prócz biesiadników został tylko jeden młody człowiek o długich czarnych włosach, który siedząc na uboczu obłożył się gazetami i, zasłonięty „Czasem” jak parawanem, zdawał się zapominać o bożym świecie.
Wtedy pan Gustaw powstał i pewnym krokiem przystąpił do stołu.
— Panowie! — odezwał się głośno.
Wszyscy umilkli i spojrzeli na niego z ciekawością.
— Panowie! — ciągnął daléj pan Gustaw nie