Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaraz, proszę pana.
Pan Gustaw wziął podany sobie drukowany papier i przebiegł oczyma nie spis potraw, ale ceny. Przy najwyższéj zatrzymał się i spojrzał co za nią dostanie: „Filée z maderą.” Pan Gustaw nie lubił „filée z maderą,” mimo to zadysponował sobie porcyję tego dobrego, oraz filiżankę bulijonu i butelkę wina z najdroższych gatunków.
Manewr się powiódł.
Kelner popędził do kuchni, zapewniając „wielmożnego pana”, że wszystko natychmiest będzie; oberkelner zaś zapalił świecę do cygar i czekał dalszych rozkazów.
— Potrzebuję mieszkania — rzekł pan Gustaw — ale mówiono mi, że teraz o to trudno. Czy to prawda?
— To jest, proszę wielmożnego pana, znalazłoby się, ale gdzieś daleko u chłopów, a wielmożny pan zapewne...
— Tak — przerwał pan Gustaw wyniośle — ja potrzebuję eleganckiego apartamentu i w najlepszym punkcie.
— Otóż to, wielmożny panie — rzekł kelner ze wzrastającym uszanowaniem — w tém sęk, proszę wielmożnego pana.
I zadumał się głęboko, gryząc ołówek, który gwoli lepszego skupienia myśli z za ucha wyciągnął.
— Jabym wielmożnemu panu zaproponował tymczasem pokój u nas. Jest jeden bardzo dosko-