Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 030.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

główką z zadumą, któréj widok miał w sobie coś rozdzierającego.
— Pani! — ozwał się cichym głosem.
Pomywaczka klękła u wezgłowia.
— Co kochasiu?
— Pani zawsze teraz pięć wianków na zaduszki kupować będzie, dobrze?
Skinęła potakując głową.
— I lampkę mi pani na grobie zapali?
— Zapalę.
— I będzie mnie pani kochać po śmierci... prawda?
— Będę.
Adamek ujął jéj czerwoną, chropowatą rękę, przyłożył do spieczonych usteczek i nie dodał nic więcéj, bo mówienie strasznie go męczyło.
W kilka dni potém, obok mogiłek pomywaczki wzniósł się piąty kopczyk i piąty nad nim czarny krzyżyk. Kobieta odczuła tę śmierć głęboko, aż się wszyscy dziwili. „Oj! musiałam ja jego kochać, musiałam! — mówiła — inaczéj byłoby żyło niebożątko!” Słowa danego Adamkowi dotrzymała święcie. Co rok w zaduszki na grobie podrzutka leżał wianek i paliła się lampka, jak na grobach innych dzieci, co mają ojców i matki. A gdy pomywaczka umarła... to naturalnie nie kładziono już tam więcéj wianków i lampek. Ha... może żył jeszcze wtedy na świecie ktoś, co powinien był o téj mogile samotnéj pamiętać, ale gdzie go było szukać... gdzie?