Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom II 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lecz tegoż wieczoru i dyliżans odchodził tą drogą, a miejsce dla niego już było zamówione. Chciał ją tedy doścignąć, spotkać się z nią, a jakkolwiek wątpił, czy mu się uda skłonić ją do powrotu, jednak od niego wyłącznie zależało, przy takiem spotkaniu wyrządzić jej sceny najprzykrzejsze, bo ona była kobietą, a paszport jej brzmiał na mężczyznę, co oczywiście dostatecznym już byłoby powodem do kompromitacyi. Dlatego więc uśmiechał się Władysław jeszcze zuchwalej i wysoko podskoczył w powietrze na pędzącym biegunie, który doskonale znał swego jeźdzca, zwłaszcza że oklaski do większych jeszcze podniecały go wysileń.
Hrabia siedział tuż przy baryerze i na chwilę zapomniał o tej, której napróżno szukały jego oczy, a razem z innemi huczne bił brawo, gdy Władysław opuszczał arenę.
W dziedzińcu pocztowym dyliżans już był zaprzężony; passażerowie wsiedli. Jeden z nich jechał do Kloster-Neuburg, drugi do Salzburga, trzeci do Paryża, i t. d. W tylnym kącie siedział młody człowiek, cierpiący na zęby, z głową obwiązaną, z czapką naciśniętą na uszy, który jechał do Monachium. Władysław