Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom II 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mność, zwolniła kroku i spuściła welon na twarz, chociaż nie wiedziała o niczem więcej, jak tylko że zebrało się nadzwyczajne zbiegowisko.
— Na miłość Boga, za mną! — szepnął tuż obok niej jakiś nieznajomy mężczyzna, uchwycił ją za rękę i wyciągnął z tłumu do najbliższej sieni.
— Tu już mała woda — rzekł — teraz popłyniemy przez podwórze, a potem panna będziesz bezpieczna, jak w komodzie swojej matki.
— Cóż znaczą te tłumy? — spytała Naomi.
— Dobierają się do krewnych panny! — odpowiedział nieznajomy i wymienił nazwisko rodziny, do której ona zdaniem jego zapewne należała i która cokolwiek była mu znaną. Podwórzem chciał ją następnie poprowadzić do mieszkania tych ludzi.
— Ja nie jestem żydówką! — rzekła Naomi:
— A więc, dalipan, flaga kłamie! — zawołał obcy. — Zresztą, i to prawda! toć widziałem, jak panna wysiadała z pojazdu! Ja się nazywam Piotr Wik, a okręt mój stoi w nowym porcie. Możesz mi się pani powierzyć bez obawy!
Naomi uśmiechnęła się. — Jużeśmy raz — rzekła — podróżowali z sobą z Szwecyi po lodzie.