Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 236.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słuchano znowu z poważnem skupieniem doskonałej i trudnej pieśni, której nikt jeszcze nie mógł się nauczyć.
Kapelmistrz nie miał dość słów na pochwalę misternego śpiewaka, który jego zdaniem, wart był nieskończenie więcej od słowika prawdziwego, nietylko z powodu pięknej i kosztownej powierzchowności, lecz głównie ze względu na znakomity wewnętrzny mechanizm.
— Raczcie panowie tylko sami ocenić tę różnicę: — mówił — ze słowikiem prawdziwym nigdy nie wiadomo: co zaśpiewa? jak zaśpiewa? Jest się na jego łasce. A w sztucznym wszystko stałe, jasno określone i wiadome. Można go otworzyć, obejrzeć walce i sztyfciki, zrozumieć, skąd się głos bierze i jakim sposobem.
I wszyscy byli tego zdania, a Nadworny Obersłowicznik otrzymał pozwolenie pokazania ptaka ludowi w najbliższe święto.
Wszyscy słuchali go z wielkim zachwytem i podnosili w górę palec wskazujący, wołając: „O“! — potem się rozchodzili, kiwając głowami.
Tylko biedni rybacy, którzy słyszeli nieraz śpiew słowika, inaczej myśleli sobie.
— Ładnie śpiewa — mówili — ale czegoś mu brakuje. A czego? Sami nie wiemy.
Na słowika zapadł wyrok wygnania z granic chińskiego państwa.
Sztucznego ptaka umieszczono na jedwabnej poduszce u wezgłowia cesarza. Otaczały go wszystkie kosztowności i dary, które otrzymał za pieśni; przyznano mu też tytuł: „Wielkiego śpiewaka jego cesarskiej mości“ i pierwsze miejsce obok cesarza przy stole po lewej stronie, jako po stronie serca, to jest ważniejszej, gdyż i chiński cesarz ma też serce po lewej stronie.