Przejdź do zawartości

Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 116.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szyję i podnosząc krótkie, niezgrabne skrzydła. O, co to za męka! Nigdy nie zapomni tych wspaniałych ptaków i nigdy ich nie ujrzy! Zniknęły! zniknęły!
Z rozpaczy zanurzyło się do dna samego, a kiedy wypłynęło znowu na powierzchnię, nie wiedziało, co się z niem dzieje. Ptaki, królewskie ptaki, piękne ptaki! Nie wiedziało, jak się one nazywają, ani dokąd lecą, a jednak pragnęło złączyć się z nimi i lecieć tak samo, daleko i wysoko, razem z nimi!
Było to śmieszne i głupie pragnienie, bo jakiem prawem ono, takie brzydkie, które się cieszyć powinno, gdy kaczki chcą z niem przestawać...
— Ale tamte ptaki!...
Nadeszła zima surowa i mroźna. Zamarzły wody. Na małym kawałku, który wolnym został, musiało kaczę pływać bezustannie, aby uchronić go od zamarznięcia. Mimo to przestrzeń wolna zmniejszała się po każdej nocy. Bo co dzień zimniej było, mróz się wzmagał, lód trzaskał dookoła i na maleńkim otworze, który pozostał jeszcze, kaczątko bez odpoczynku poruszać musiało nóżkami, ażeby nie przymarznąć. Lecz i to nie pomogło: zmęczone ustało, a wówczas lód uwięził je, jak w kleszczach.
Zobaczył to nazajutrz z rana jakiś wieśniak, rozbił lód butem z drewnianą podeszwą, a ptaka zabrał do siebie, do chaty.
Kaczę w cieple przyszło do siebie i dzieci zaraz chciały się z niem bawić; ale ono myślało, że mu chcą zrobić co złego i zaczęło uciekać, przewróciło garnek z mlekiem, i rozlało je na podłogę. Gospodyni z rozpaczy załamała ręce, chciała złapać szkodnika, aby go ukarać, — przestraszone kaczę wpadło w kubeł z wodą, potem w naczynie z mąką, wytarło się o sadze w okopconym piecu. Gospo-