Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.4 334.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jest to nietylko w tradycyi narodowej, ale niemal w prawie naszem, wiekami wyrobionem i przyjętem. Ci, co tracą grosz na fantazje zagranicą, co sprzedają ziemię rodzinną cudzoziemcom, co przegrywają pieniądz polski do obcych, co mowę praojców zamienili na cudzoziemską, a pomimo to szczycą się pochodzeniem i znakami rycerstwa dawnego — powiedzmy ze Stefanem Batorym i kanclerzem jego Zamojskim: „mogą być ze szlacheckich zrodzeni rodziców, ale szlachcicami nie są“.

Karta tytułowa herbarza napisanego wierszem przez Wacława Potockiego w XVII w. (zmniejszenie do ¼ części).

Starowolski mówi w „Reformacyi obyczajów“: „Gdy się szlachectwem chlubimy, nie swojem dobrem ale cudzem, nie swoją ale cudzą ozdobą się zdobim i chlubim, która, jako pożyczana suknia, rychlej nam sromotę, niźli poczciwość uczyni, jeśli sami własnej ozdoby i poczciwości szukać nie będziem“. — „Jako złej szkapie nic to zacności nie przydaje, że się w murowanej stajni wylęgła, gdzie dobre stado stawało, i nic jej rząd złocisty i czaprak haftowany nie pomoże, jeśli żadnej cnoty w sobie z przyrodzenia niema, tak tobie zacność rodu, starodawność domu i herby nic same pomódz nie mogą“... „Rodyjczycy mieli takie prawo u siebie, iż kto się wyrodził z cnót przodków swoich, a nie miał się do służby Rzeczypospolitej, jeno pił a utracał, takiemu majętność konfiskowano i szlachcicem się mianować zakazano“. Pieniactwo, uważane dziś za jedną z głównych wad dawnej szlachty polskiej, było wytworem żyjącej z niego palestry sądowej, biegłej w sztuce zachęcania do procesów, przeszkadzania zgodzie stron i przewlekania spraw. Prawdomówny ksiądz Aleksander karmelita, kaznodzieja w XVII w., mówiąc przeciwko pieniactwu, zwraca się z ambony wprost do „jurystów“: „Kiedy mi się przy sądach trafiło być, widząc jak jurystowie sprawę obracają, ten ją tak, ten owak ciągnie, ten jej broni, ten przeszkadza, ten ją prawem wspiera, ten prawem zbija; zdało mi się, że oni tak właśnie czynią, jak owi, co chusty wyżymają: ten na tę, ten na ową stronę kręci, chcąc wodę wycisnąć. Kręcą jurystowie tak i owak sprawą, zwłóczą, żeby z cudzych mieszków pieniądze wycisnęli. Trzeba z wielą mieszków do sądów, żeby było wszystkim skąd dawać“. Wł. Łoziński w znakomitej swej pracy o Patrycjacie lwowskim powiada, że pieniactwo mieszczan lwowskich w wie-