Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.4 137.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

str. 112). Znajdujemy tam pomiędzy innemi przysłowia: 1) Znać dudka między kokoszkami; 2) Znam cię, ziółko, żeś pokrzywka; 3) Nie graj, nie przegrasz; 4) Na pochyłe drzewo kozy lazą; 5) Jaki kram, taki pan; 6) Z naszego to płota koł; 7) Przygodzi się pijanemu pląsać; 8) Zawżdy leniwemu święto; 9) Po weselu bywa płacz; 10) Miej język za zęby; 11) Bierze wilk liczone; 12) Ani ty Bogu świeczki, ani djabłu ożoga i t. d.

Przystojeństwo. W mowie staropolskiej wyraz ten oznaczał przyzwoitość obyczajową, dobre wychowanie widoczne we wszystkich uczynkach, mowach, postępkach. Jan Kochanowski pisze:

Teraz jak w pieniądzach ludzie smak poczuli,
Cnota i przystojeństwo do kąta się tuli.

Górnicki zaleca dworzaninowi polskiemu, że potrzeba mu „pięknych zwyczajów, skromności, przystojeństwa, od którego się w żadnym postępku odstrzelać nie ma”.

Przytwor — to samo, co przysionek kościelny, babiniec, kruchta. Mohiła w XVII wieku pisze: „Weszli do przytworu to jest do przysionku chrzcielnicy”. „Widział go w przytworze t. j. w babińcu przede drzwiami cerkiewnemi”. „Przytworkiem” nazywa lud przy boku wewnętrznym skrzyni przymykane zachowanko na drobiazgi.

Przywianek. To, co żona w dom męża wnosiła, nazywało się w Polsce posagiem lub wianem. Co mąż zapisywał od siebie żonie, nazywało się przywiankiem. Gdy zaś żona, panną idąc za mąż, nie miała oprawy czyli reformy posagu, prawo wyznaczało jej pewną sumę z majątku męża, lub dożywocie na pewnej części majątku i to się nazywało zawieniec a po łacinie pro crinili. Jeżeli wdowa szła powtórnie za mąż, to prawo do przywianku zapisanego jej przez pierwszego męża traciła na rzecz jego potomków.

Przyzywny sejm ob. Sejm konwokacyjny.

Pueri, puchery (z łac. puer, chłopiec) starodawny zwyczaj żaków szkolnych, którzy około świąt Wielkiejnocy chodzili po domach, śpiewając, prawiąc oracje i winszując świąt Zmartwychwstania Pańskiego, za co otrzymywali podarki, zwłaszcza ze święconego. Już Rej w Postylli mówi, że w kwietnią niedzielę obchodzą pamiątkę wjazdu Zbawiciela do Jerozolimy, któremu pacholęta zachodziły drogę, rzucając kwiaty i radosne pienia śpiewając. Na tę pamiątkę w kościele parafjalnym, gdzie były szkoły, wybierano chłopców do procesyi ustrojonych czysto, którzy z bukietami u boku, mając na ręku „fontazie” przewiązane chustką jedwabną lub wstążką, trzymali palmy ozdobione podobnież. W r. 1591 wyszła w Krakowie książka Skoreckiego, zawierająca deklamacje i oracje dla pacholąt szkolnych, z któremi obchodzili domy w kwietnią niedzielę. Lud w okolicy Krakowa zachował ten zwyczaj dotąd, zowiąc Pucherami, a Kolberg opisał go w 1-ej części „Krakowskiego”, str. 274. Chłopak umazany sadzami w kożuchu przewróconym włosem do góry, przepasany nakrzyż powrósłami, z drewnianą szablą u boku i koszykiem na kwestowane jaja i inne podarki, prawiący po domach oracje, zowie się tam puchernik, puherak lub koniarz.

Puhary. Polacy do miodu i piwa, napitków dawniej w każdym domu warzonych, mieli: rogi, kubki, kruże, lampki, szklenice, roztruchany i kufle, nie używając puharów, które przyszły do Polski dopiero z upowszechnieniem się wina od narodów południowych bogatych w winnice. Przyszły zaś drogą zwyczajną, więc przez dwory panujących na dwory magnackie i przez cudzoziemców osiadających w miastach polskich. Drogę pierwszą wskazuje puhar kształtu wazy, roboty włoskiej, z herbami Litwy i Jagiellonów (znajdujący się dziś w gabinecie archeologicznym uniwersytetu krakowskiego), ob-