Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.2 090.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szafarnie albo skrzynie do legumin i przykadek do zsypowania, przy tej śpiżarni jest kuchnia nad jeziorem w słupy złożona, tarcicami pokryta, do niej drzwi dwoje na biegunach z wrzeciądzem i skoblami. Od mielcucha do gumna idąc są wrota, u których jest kuna ze dwiema skoblami“. Maciejowski, który cały inwentarz powyższy przytacza, porobił w objaśnieniach grube błędy. Powiada np., że „ozdownia“ (suszarnia) w browarze, to lodownia, że „służba z kratą“ (kredens w izbie stołowej), to alkierz i t. p. Ostatni inwentarz, co do czasu najpóźniejszy, z którego wyjątek tu przytoczymy, noszący datę „Anno 1689 d. 26 Julij“, przenosi nas znowu na Podlasie tykocińskie, gdzie opis „Dworu i folwarku“ we wsi Mazurach tak się zaczyna: „Wjazd do Dworu odewsi przez groblą nad stawem. Wrota do Dworu stare z tarcic na biegunach, słupy stare podgniłe, wrotnie obie podprawić potrzeba, fortka przy wrotach z żerdzi zwiercana. Dwór stoi czołem ku wsi, do którego wchodząc drzwi do sieni na biegunach, bez zaporów, w sieni kuchenek dwie, jedna przy izbie pańskiej z kominem murowanym, druga przy izbie czeladnej lepiona z kominem lepionym. Do izby pańskiej drzwi na zawiasach z wrzeciądzem, skoblem, klamką i handhabką. W izbie stół lipowy, ław dwie przy ścianach, pod oknami stołów małych 4. Okien 3 w ołów oprawne, piec zielony stary, kominek murowany. Z tej izby komora, drzwi do niej na zawiasach, stolik sosnowy przy ścienie, łóżko, okno jedno w drzewo oprawione, u drzwi wrzeciądz i skobel. Naprzeciwko tej izby przez sień idąc izba czeladna, stolik w izbie sosnowy, ław przy ścianach 2, z tej izby komora, z komory drzwi na podwórze proste na biegunach z zaporą drewnianą, piwnica na drugim boku, piekarnia przystawiona przy sieni, drzwi do niej dwoje, jedne z sieni, drugie z pola, oboje proste na biegunach, dwór przykryty słomą“ i t. d. Tak z inwentarzy powyższych, jak z kilkuset innych, które z wieku XVI i XVII mieliśmy w ręku lub posiadamy, widać jasno, że całe budownictwo dworów wiejskich w dawnej Polsce było od początku drewniane, że rozwijało się powoli, bez żadnej przerwy i epoki przełomowej, jaką przypuszcza prof. Łuszczkiewicz, że jakoby nastąpiła w w. XVI, gdy tu i owdzie w stronach południowo-zachodnich możni zaczęli wznosić pałace murowane. Szlachta polska ze swemi pojęciami i tradycjami rdzennie słowiańskiemi nienawidziła murów ani pięter, budując wszystko z drzewa i słomy i wierząc głęboko w szkodliwość murów dla zdrowia. To też bardzo popularne były swego czasu anegdotki o szlachcicu, który, wyjeżdżając na dłużej do Włoch po odbiór jakiegoś spadku, dowiedziawszy się, że tam niema domów drewnianych, wziął z sobą cieślę, aby mu sklecił dworek na czas pobytu. O bonończyku Malaspinie opowiadano znowu, że przybywszy do drewnianego dworu pana polskiego, widząc dom pięknie zbudowany, wyraził się, że nigdy nie widział stosu drew porządniej ułożonego na ogień i że boi się wejść do wnętrza rzęsisto oświetlonego, gdzie będzie razem z ogniem. Ile to Polski — rzekł — spali się za lat kilkadziesiąt w takich stosach? Co do mniemanej przez prof. Łuszczkiewicza i jakoby zaginionej w wieku XV i XVI architektury drewnianopiętrowej w Polsce, o której istnieniu nasz uczony wnioskuje z umów ciesielskich tamtoczesnych, to najlepiej objaśnia dokument, z którego on wysnuł swoją hypotezę. Oto ugoda z cieślą dotyczy wyłącznie dwu domów drewnianych w zamku kórnickim, a wiadomem jest, że z powodu szczupłości placów w miastach obronnych i zameczkach, gdzie nie było miejsca na szerokie parterowe dworce ziemiańskie, budowano się zato w górę, wysoko, czy to z kamienia, czy cegły lub drzewa. Oczywiście takie budynki piętrowe z drzewa musiały mieć swój charakter odrębny, ale tyl-