Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.1 322.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i szlachty gorszy się i dziwi, jak może być zakon franciszkański tak bardzo rozpuszczony, żeby jednego brata wagabundę nie mógł poskromić i zatrzymać w klasztorze pod furtą“. Wcale więc franciszkanie nie zachwycali się uczonością Dembołęckiego, jak to błędnie zapewniał potem Bentkowski oraz wielu innych. Autorstwo Dembołęckiego, równie jak jego żywot, było elearskie. Jak jedno jego dziełko opiewało przewagi ukochanych jego Lisowczyków, tych machabeuszów i „boskich wojenników“, tak drugie z elearskim zamachem zdobywało narodowi sławę pochodzenia z najdawniejszego na świecie gniazda. Słyszał Demb. zagranicą jak wielu cudzoziemców wywodziło swój język i naród od stworzenia świata, a że Polacy byli dla niego narodem nad narody, zatem pozazdrościł tej wyższości innym i stąd powstało drugie jego dziełko, które dziwacznymi wywodami zapewniło mu wiekopomny rozgłos wśród ziomków i w piśmiennictwie polskiem. Dziełko to wydane w Warszawie r. 1633 (druk gocki, str. 111) nosi tytuł: „Wywód jednowładnego państwa świata, w którym pokazuje ks. Wojciech Dembołęcki z Konojad, franciszkanin, doktór teologii św., a jenerał społeczności wykupywania więźniów, że najstarodawniejsze w Europie królestwo Polskie, lub Scytyjskie, samo tylko na świecie ma prawdziwe sukcessory Jadama, Seta i Jafeta, w panowaniu świata od Boga w raju postanowione, i że dlatego Polaki Sarmatami zowią. A gwoli temu i to się pokazuje, że język słowiański pierwotny jest na świecie. Nie gań, aż przeczytasz, bo wydany jest za pozwoleniem Jego Królewskiej Mości i po przejrzeniu wysadzonych na to teologów i historyków“. W dedykacyi dzieła „narodom Korony Polskiej i wszem inszym słowiańskiego języka“ oświadcza Dem., że „ten sok Jstorjej ofiaruje na ulżenie bólu serca w dzisiejszym doczesnem osłabieniu“. Dalej prosi czytelników, aby się przyczynili do nowego pana, obranego niedawno Władysława IV, o nakład na Speculum istoricum universalis Istoriae, które światu łacińskim językiem gotuje. W samym wykładzie jest dziwaczna mieszanina prawdy historycznej i baśni, zjednoczona dziwacznymi wywodami etymologicznymi. Babilon według Dembołęckiego to — „babie łono“, Grek — „grzeczny“, Gallus — „goły“, Bachus to zepsuty wyraz „Beczkos“, arystokracja została tak nazwana od „parzystokroczenia“, Azja powinna się nazywać „Ożyją“, bo w niej powstała czyli ożyła wszelka rzecz stworzona, żyjąca, Europa — „Narodycą“, bo się w niej wszystkie narody z pierwotnych azjatyckich słowiano-polaków potworzyły, Ameryka — „Synrodycą“, bo w niej synowie Narodycy osiedli, Australja — „Zobodwicą“, bo z obudwu części świata są tam mieszkańcy, Afryka — „Jawrucą“, iż Jaweta przewróciła na drugą część świata. Wdaje się też Demb. w przepowiednie, wywodząc np. z Pisma św., że się tron polski przeniesie kiedyś na górę Libanu i t. p. Pisał — jak się wyraża Chmielowski — językiem czystym, wolnym od makaronizmów, lubił wyrazy złożone, zwłaszcza przymiotniki, np. „bujnoszczęsny kraj“, „wieloróżne herezje“, „próżnomyślne narody“, „zbrojnowojenna ręka“ i t. p. W aktach pofranciszkańskich wszelkie wzmianki o Dembołęckim ustają w r. 1647, który prawdopodobnie był rokiem jego śmierci.

Demeryci. Tak zwano księży skazanych przez władzę duchowną za wykroczenia przeciw swojemu powołaniu na zamknięcie w murach klasztornych. W Królestwie Polskiem oddzielny dom Demerytów istniał od r. 1836 w klasztorze podominikańskim w Liszkowie (w malowniczej miejscowości nad Niemnem, w pow. Sejneńskim), skąd go w r. 1849 przeniesiono do klasztoru pobenedyktyńskiego na Łysej górze, gdzie zostawał pod zarządem