Strona:PL Feta w Coqueville (Émile Zola) 053.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

loryb“ i „Zefir“ miały już ułowionych siedm nowych beczek. O szóstej „Zefir“ złowił jeszcze dwie, co razem czyniło dziewięć. Natenczas Coqueville postanowiło uroczyście święcić niedzielę, która była zarazem siódmym dniem pijatyki. Feta też to była całą gębą, jakiej jeszcze oko ludzkie nie widziało, i nigdy więcej nie miało zobaczyć. Natrąćcie o tem tylko gdzieś w niżu normandzkim a odpowiedzą wam zaraz ze śmiechem:
— Ba!... wiemy! wiemy!... Któżby nie słyszał o fecie w Coqueville!...


V.

Tymczasem od wtorku począwszy pan Mouchel nie mógł się obronić coraz większemu zdziwieniu, że nie widzi dotąd w Grandporcie ani Rougeta ani La Queuea, których lada chwila spodziewał się ciągle zobaczyć. Co się z nimi u licha, dzieje?... Morze jest cudowne — połów powinienby wypaść wspaniale!... Chyba, że uwzięli się dostarczyć za jednym zamachem całkowitego ładunku języków i raków. Czekał cierpliwie do środy.
W środę jednak zaczął się już niecierpliwić. Wiedzieć należy, że usposobienie wdowy Dufeu nie odznaczało się wyrozumiałością. Kobieta ta, gdy ją coś zirytowało, zaczynała od razu na grubo, nie przebierając w wyrazach. Więc chociaż pan Mouchel był ładnym, jasnowłosym, tęgim chło-