Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 412.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   404   —

futrzaną w ręku, oczekiwał na towarzyszkę swą, a gdy Paula, w zgrabném futerku i ze łzami w oczach, raz jeszcze żegnała swych przyjaciół, okazał się prawie rozrzewnionym i, z wyrazem uszczęśliwienia na twarzy, prowadził ją ku stojącéj przed bramą domu karetce na saniach, czterma siwemi końmi zaprzężonéj. Drzwiczki karety zamknęły się ze stukiem, przez okno jéj rzewnie uśmiechnięta twarz kobiéca raz jeszcze wyjrzała i ptasie skrzydło zamigotało; stangret, którego wąsy opadały aż na niedźwiedzi kołnierz liberyjnego surduta, z bicza klasnął; gromada żydziąt, na dziedzińcu zebrana, przerażliwie wrzasnęła; dzielne siwki zgrabną karetkę porwały i — wszystko umilkło, i wszystko zniknęło!
Zniknęła! Po zniknięciu tém, przez cały miesiąc, codziennie, w mieszkaniu lub na ulicy, Ożymski zapytywał Mirewicza.
— Cóż? list?
Przez piérwszych parę tygodni odpowiedź brzmiała:
— Otrzymałem wczoraj!
Albo:
— Otrzymałem dziś.
W tygodniu trzecim na pytanie przyjaciela Mirewicz chmurnie odrzekł:
— Od tygodnia już nie pisała.
Chmurny był teraz ciągle, zamyślony i roztargniony. Ktokolwiek znał go, zauważyć musiał, że wymizerniał w sposób obawę budzący. Policzki mu poza-