Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 395.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   387   —

— Przepraszam pana... niewłaściwe to może z mojéj strony, ale postanowiłam pomówić z panem o moim Ludwiku. Pan miałeś zawsze wielki wpływ nad niego... może i teraz...
Mirewicz oświadczył gotowość swą do wysłuchania jéj i uczynienia wszystkiego, czego-by żądała. Kobieta, ściskając silnie chude i delikatne swe ręce, cicho opowiadać zaczęła o zupełném w ostatnich czasach zmetamorfozowaniu się jéj syna. Nie chciała oskarżać go. Przeciwnie, Bóg i ludzie wiedzą, że jest to chłopak ze złotém sercem, który dotąd najlepszym był synem i bratem, i pracował téż, jak mógł i umiał. Że tam czasem stracił coś nad potrzebę, tam i owdzie bywał, gdzie-by nie trzeba... na to młodość, i były to tylko chwile wyjątkowe. Teraz, od kilku miesięcy, coś mu się stało... Z początku zesmutniał był tylko i sposępniał; ale potém zrobił się dla matki i siostry dziwnie opryskliwym, niechętnym, tak, jakby do zrozumienia im dawał, że ciążą mu, że stają mu na przeszkodzie do lepszego losu... Raz powiedział nawet wyraźnie, że gdyby był sam jeden na świecie, mógłby prowadzić sobie życie kawalerskie, swobodne, przyjemne, i być tak szczęśliwym, jak np. jest teraz Mirewicz. Usłyszawszy to, Julcia, rozpłakała się z razu, potém postanowiła wyjechać, i wyjechała téż do dalekiéj swéj krewnéj, która właśnie wyręczycielki i pomocnicy w gospodarstwie potrzebowała. Dziewczyna uniosła się dumą, ale młodziutka jest, do matki i bra-