Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 385.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   377   —

wspaniałe piersi zwieszały się śpiczaste bokobrody, błyskały binokle młodzieńców, zajmujących różne stopnie urzędowéj hierarchii. Kompania ta gwarzyła rozgłośnie i kilku na raz językami, a śród niéj Paula, strojna, rozpromieniona, deklamująca wyjątki z poematów i cytaty z książek uczonych, iskrząca się dowcipem, grająca waryacye i sonaty, czarowała wszystkich i na złocistych włosach swych zdawała się miéć koronę królowéj. Mirewicz, który nie spostrzegł jakoś stopniowego napływania do domu kompanii téj, przy piérwszém walném jéj zgromadzeniu, zmarszczył się strasznie i, nie mogąc już uczynić inaczéj, przyjmował gości, ale z chłodem i roztargnieniem widoczném. W środku wieczoru, w chwili, gdy, umyślnie na wieczór ten najęty przez Paulę, lokaj wnosił do pokoju z księżycem tacę z owocami, Mirewicz wysunął się do salonu i, na kołyszącém się krześle usiadłszy, z dala przyglądał się widokowi, sprowadzającemu na czoło jego ciężkie chmury, I dziwna rzecz! przed oczyma jego nagle jakoś przemknęły dwa obrazy: cukierni z harfiarkami i budki z wodą sodową i utrefioną Fryną. Po rozejściu się kompanii wybuchnął. Zapomniał się tak, że uczynił to w obecności Ożymskiego, który, nie uważając się wcale za gościa, gdy inni odeszli, pozostał. Pokłócili się ze sobą formalnie. Na wymówki Mirewicza Paula odpowiadała, że więzów żadnych nigdy nie zniesie, że nie jest wcale wilkiem, aby bez ludzi żyć miała, że