Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 370.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   362   —

— No, — rzekła po chwili, — postaram się, abyś miała robotę. To nic, że biedną teraz jestem, alem tu wiek mój zbyła i całe miasto znam. Znam nietylko biednych, ale i bogatych. Jak zawezmę się, salopinę włożę, do znajomych pójdę, to i roboty ci dostarczę... No, wielkich sum zarabiać nie będziesz, ale na kawałek chleba... Tymczasem, jeżeli pieniędzy nie masz, mogę ci przez czas jakiś obiady na kredyt dawać...
Po kilku minutach, wyprostowana na stołku swym, z pończochą, na kolana opuszczoną, opowiadała znowu o trzech swoich synach.
— Jeden, najstarszy, po ojcu warsztat stolarski wziął; rzemieślnik z niego był artystyczny; ożenił się, wiodło mu się pysznie, pani moja... Kiedy, kilkanaście lat temu, ta burza u nas powstała, rzucił wszystko, poszedł i już nie powrócił... Drugi, ślicznie edukowany, urzędnikiem został; ale miejsce mu odebrali, rady sobie z familią dać nie mógł, desperował... pani moja; powiem prawdę, że rozpił się i, nakoniec biedaczysko umarł. Po nim-to została mi ta sierotka, Andzia! Trzeci na doktora sposobił się, już akademią ukończył, ale... razem z tamtym, stolarzem, poszedł i nie powrócił. Tamtych niéma już na świecie, pani moja, a ten żyje jeszcze, żyje, i doktorem sobie jest, i często gęsto, co może, to mi przysyła, ale mieszka daleko... het, na Zachodzie gdzieś... daleko! daleko!