Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 363.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   355   —

Kiedy Mirewicz list ten czytał i, silnie wzruszony, ku zapłakanéj Kasi rzucał się z zapytaniami: kiedy i jak się to stało? Anna była już daleko. Po kilkogodzinnéj podróży witała ona Józefę, która ją w Onwilu, na dworcu kolei żelaznéj, spotkała.
Jesień to już była, drobny deszcz padał, chłodna i wilgotna ciemność zalegała dziedziniec, przez który przechodząc, Anna parę razy zachwiała się na nogach. Józefa prowadziła za rękę Jańcię i zastukała do nizkich drzwi, w głębi dziedzińca umieszczonych. Wchodząc do pokoju, dość obficie oświetlonego palącą się na stole lampą, Anna poniosła woalkę, twarz jéj zasłaniającą, i bardzo blada plecami oparła się o ścianę, ani kroku daléj postąpić nie mogąc. Józefa, przysiadłszy na ziemi i zdejmując z Jańci szubkę i kapturek, umyślnie na nią nie patrzała. Po kilku téż minutach Anna wyprostowała się, obu rękami powiodła po bladém czole i wilgotnych oczach, i prędko podróżne odzienie zdejmować z siebie zaczęła. Pokój, w którym się znalazła, był dość obszerny, o dwóch oknach, ale z nizkim, belkowanym sufitem, i grubą, prostą, podłogą. Ściany wilgotne i sinawą farbą pomalowane czyniły go trochę ponurym, całe jednak urządzenie jego ożywione było i wymowne. Były tam dwa łóżka, zasłane szczupłą pościelą, kanapa z podartém trochę obiciem, kilka krzeseł, szafa jakaś i komoda; stół duży, okryty papierami i przyrządami do pisania; drugi stół, na którym wysoko pię-