Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 327.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   319   —

mości w jakikolwiek sposób zużytkować! — mówił Mirewicz.
— Gdyby-to była z nami jaka piękna i wykształcona kobiéta! — wzdychał Ożymski.
Teraz zjawiło się przed nimi, częściowe przynajmniéj, wcielenie ich marzeń.
Pokój wygodnie i wykwintnie urządzony i piękna kobiéta, będąca połączeniem elegancyi i powagi, wdzięku i czynu.
Tak; czyn to niepospolity, wielkiego męztwa i bardzo silnéj woli wymagający, był owym ukochanym celem Pauli, o którym zaraz po przyjeździe swym tu mówiła. O imieniu i naturze jego Mirewicz dowiedział się od niéj prędko, Ożymski zaś wtedy, gdy ją po raz piérwszy zobaczył. Przychodził on na zwykłe wieczorne z Mirewiczem czytanie. W jadalni znalazł tylko Annę, zajętą przygotowywaniem wieczerzy.
— Jan w domu? — zapytał.
— O! w domu... w bawialnym pokoju, z gościem swoim. Kuzynka przyjechała...
A młoda? — ładna?
— Młoda, ładna i bardzo wykształcona...
— O!
Pośpiesznie zdjąwszy w przedpokoju paltot, biegł ku salonikowi. Przed progiem stanął w wahającéj się postawie. W saloniku panowała cisza nieskazitelna. Nikt nie rozmawiał tam i nawet nie szeptał. Po ruchliwéj i roztropnéj twarzy młodego urzędnika