Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 314.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   306   —

Zamknąwszy tłomok, Józefa wyprostowała się i odrzekła:
— Mieszkanie nasze będzie ciaśniejsze i ciemniejsze, i jedzenie gorsze, ale za to, i ja i ty, więcéj i lepiéj uczyć się będziemy. Mówiłam ci już o tém nieraz i zawsze cieszyłaś się... Zkąd-że ci teraz przyszło do głowy mazać się nad tém, co jest nieuniknione.
Mówiła to z pewną surowością w głosie i spójrzeniu. Zbyt ostro nawet gromiła młodziutką siostrę za żałowanie kwiatków i obawę nieznanéj przyszłości. Ale Helka nie darmo miała lat piętnaście. Oczy jéj zaszły nowemi łzami.
— O, Józiu, Józiu! — zawołała — dlaczegoż-to my jesteśmy tak same na świecie? Inne mają rodziców, którzy opiekują się niemi i dopomagają im we wszystkiém... inne mają i naukę, i kwiatki, wszystko... wszystko... a my...
— A ty? czy nie masz siostry? — krótko zapytała Józefa.
Helka podniosła głowę, popatrzała na siostrę i, porwawszy się z ziemi, z krzykiem czułości rzuciła się jéj na szyję. Chłód młodéj dziewczyny stopniał, surowy wyraz ust jéj i oczu zniknął.
Usiadła, i piętnastoletnie dziewczę, jak małe dziecko, na kolanach swych posadziwszy, i ramieniem je do piersi przyciskając, drżącym trochę głosem mówiła:
— Ty wiész, Helko, że inaczéj być nie może! Ubo-