Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 313.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   305   —

rzy, jak u siostry, przybladłą nieco i zmęczoną. Pracowały zawzięcie, ale nie długo, bo wcale niewielkie bogactwa do dwóch niewielkich tłomoków zapakować im przyszło. W jednym pomieściła się pościel i odzież, drugi napełnionym został książkami. Tym to ostatnim wyłącznie zajmowała się Helka. Drobne jéj ręce zręcznie ułożyły biblioteczkę tę, złożoną w znacznéj części z przeróżnych szkolnych podręczników, poczém przysiadła obok tłomoka na ziemi i, twarz oparłszy na dłoni, zamyśliła się smutnie. Józefa, ściągając taśmy swego tłomoka, na siostrę spójrzała.
— A toż to, Helciu, czego płaczesz?
Po twarzy dziewczynki płynęły istotnie łzy. Otarła je szybko i z zawstydzeniem. W głosie starszéj siostry dosłyszała niezadowolenie.
— Nic to, Józiu, nic! żal mi się zrobiło pokoiku tego, ogródka... Wszystkiego!
— Ogródka! — powtórzyła Józia — wiész dobrze, że nie masz jeszcze prawa myśléć o kwiatkach. Dopóki były, mogłaś bawić się niemi, gdy ich nie będzie, powinnaś umiéć nie myśléć o nich.
Helka potakująco wstrząsnęła głową, ale usta jéj drżéć zaczęły od tłumionego żalu.
— Widzisz, Józiu — zaczęła — tam w Onwilu wszyscy nieznajomi będą, wszystko cudze i... sama mówiłaś, że będzie nam daleko, daleko gorzéj, niż tu.