Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 242.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   234   —

otarła szybko oczy, i splatając dłonie, prosić go zaczęła, aby nauczył ją być energiczną i mężną.
— Jedyny sposób — mówił — nie dbać o nic... słyszysz? zupełnie o nic! o zdanie, ani o uczucia niczyje, o formy, ani o zwyczaje; lecz robić tak, aby posiąść jak największą sumę zadowolenia...
— A inni? — szepnęła nieśmiało.
— Tym tylko sposobem zrobić można coś i dla innych, to jest: wyzwoliwszy się — wyzwalać.
Były to jednak dotąd abstrakcye tylko i teorye. Nadszedł dzień praktyki i czynu. Oddawna już Julek wracał w miasta do domu, rozdrażniony i gniewny. Skarżył się przed Lusią, że w rodzinném mieście jego nikt prawie nie rozumié go i pojęć jego nie dzieli; że, co większa, ludzie obchodzą się z nim coraz zimniéj, a czasem nawet i niegrzecznie. Marszczył brwi i ściskał pięści, albo społeczeństwo, które jego i pojęć jego ocenić nie umiało, nazywał wzgardliwie strupieszałém i bezrozumném.
W głębi duszy uszczęśliwiało go to, że czuł się wyższym i mędrszym nad ludzi, na których się uskarżał; swoją drogą przecież brak uznania dla osoby jego i zaprzeczenie ideom, które głosił, wzbudzały w nim gniew i chęć drażnienia tych, którymi gardził.
— Kiedy widzę — mówił — że oburzam ich i zasmucam, mam szaloną przyjemność rzucać im w oczy zpilki i żużle... Kolą ich one i palą, ale przecież