Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 234.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   226   —

jącéj zwątpienia, i doskonale z siebie saméj zadowolonéj wiedzy.
W osobistych ambicyach swych i marzeniach, zarówno jak w ogólnych, nie ograniczał się do rzeczy małych, lub chociaż-by miernych. Stałe, prawidłowe pełnienie społecznéj funkcyi jakiéjś nazywał niewolnictwem i daremném marnowaniem sił. Czuł się powołanym do działań na szeroką skalę, do misyi apostolskich, mających na celu zbawienie, lub, co najmniéj, reformowanie ludzkości, do czynów rozgłośnych, jak pioruny, świetnych, jak błyskawice, przed któremi, jak przed temi potężnemi zjawiskami przyrody, ludzie musieli-by upaść na klęczki, zdumieni, wielbiący, pokorni. Gdy mówił o przyszłém stanowisku swém społeczném, marzył głośno o hołdzie powszechnym i zarazem o olbrzymiéj radości, płynącéj z uszczęśliwienia milionów.
Zarówno namiętnie i szczerze pragnął szczęścia dla ludzkości i chwały dla siebie; bok zaś chwały purpurowéj, przed wyobraźnią jego zawsze i nieprzeparcie zjawiało się złote bogactwo, nie żadne inne. O srebrnym dostatku, ani tém bardziéj o miedzianéj biédzie, nie mógł myśléć dla innych bez litości, dla siebie — bez obrzydzenia. Snuły mu się wciąż po głowie marmurowe pałace, Lukullusowe uczty, błyskawiczne jazdy, i wszelkie możliwe wytworności przemysłu i sztuki, na które przez rok ubiegły napatrzył się był, lub o których był się nasłuchał w stolicy.