Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   199   —

trujące się ciągle w czarne litery książek... Potrzeba tobie czułéj matki, która-by cię pocałunkiem budziła i usypiała, i rozumnego ojca, który-by wiedział i rozumiał, co myślisz, i jak czujesz, a myśli twe i uczucia mądrze, łagodnie, od różnych manowców tego świata odprowadzać mógł... Wiem... wiem wszystko, lecz cóż uczynić mogę... bezdomny biedak, tém tylko zajęty, aby pan Leonid Igorowicz za drzwi mnie ztąd nie wyrzucił!...
Lusia całowała go w usta i w siwe włosy.
— Kocham cię, dziaduniu — mówiła — wiem, co czynisz dla mnie... kocham cię i żałuję, ale nie mogę być inną!
Nie mogła istotnie. Uczucia jéj i myśli były wrzątkiem, pomimo woli jéj i wiedzy, często wylewającym się na zewnątrz; Otocki spostrzegł to tego samego jeszcze wieczora. Pomimo, że była prawie dorosłą, odprowadzając ją w późne wieczory do mieszkania Ryżyńskich, zachował on zwyczaj trzymania jéj za rękę, tak, jak to czynił w latach jéj dzieciństwa. Szli więc tak przez ulice miasta, dłoń w dłoni, milcząc, aż weszli na mały placyk pusty i cichy, pośród którego kiedyś, kiedyś, mała Lusia zatrzymywała się, aby pokazać dziadkowi zjawiające się jéj pod sklepieniem nieba widziadło rycerza: „na śnieżnym koniu i w błyszczącéj zbroi.“ I teraz tarcza księżyca stała pośród szafirów, a nad nią białe rozwiewne obłoki sunęły lekkim, długim korowodem. I teraz