Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 193.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   185   —

czych roślin i gorzkie soki trucizn; potężne natchnienia, owiewające szczyty, i zgniłe zarazki błotnistych nizin.
Były tam zdania, sądy i wieści o niebie i ziemi, naturze i Bogu, o człowieku i przeznaczeniu jego; były traktaty i wykłady z dziedziny nauk różnych, romanse i opowieści na tle stosunków i kolei wszelkich, polemiczne spory i rozprawy, fanatyzmem różnostronnym natchnione złorzeczenia, lub apoteozy. A wszystko, wszystko to przybywało tu bez naturalnego początku i możliwego końca swego, w liniach połamanych, w kalekich kształtach, w obrazach bez głębi i światłocieniów, w cząstkach, które, oderwane od swych całości, udawały, że są światem, będąc istotnie bujającemi tylko w przestrzeni jego pyłkami. Nic to! przyglądając się szerokiéj mozaice téj o jaskrawych i zawikłanych wzorach, dzieci te doświadczały takiego uszczęśliwienia, z jakiém uczony, zamknięty w ciemnéj komnacie, wita zjawiające się przed nim, w postaci tęczowego snopu, widmo słoneczne. Przed niemi, w kuchence z nizkim sufitem, czarnym od okopcenia piecem i trochą starych gratów, rzucających długie cienie na opylone ściany, stubarwne i promieniste stawało widmo wiedzy. Przestawali czytać, zamyślali się, płonący wzrok wlepiali we wspaniałe widmo.
W głowach ich, jak ptaki o niewprawnych do latania skrzydłach, ważyły się tysiączne pytania. Wie-