Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 156.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   148   —

poziewanie dławić ją zaczynało w sposób nieprzezwyciężony, i powieki opadały na oczy tak ciężko, jakby były przepojone ołowiem, z nad wielkiego arkusza gazety rzucała parę szybkich spójrzeń na męża... Pan Marceli, leżąc nawznak i paląc cygaro, wydawał się skąpanym w jakichś życiodawczych, odmładzających wodach. Oczy jego błyszczały, twarz mieniła się grą uczuć różnych: zadowolenia, zmartwienia, wesołości, obawy. Niekiedy z energicznemi giestami wydawał głośne okrzyki:
— A niech że go! tego Bismarcka! — wołał — zawsze wynajdzie on sposób jaki, aby postawić na swojém!
Albo z szerokiem, serdecznym śmiechem:
— Liberalni zwyciężyli! tegom się spodziewał! O! nie zduszą ich już we Francyi, nie zdławią! Ot, kraj... niebo!
To znowu, zamyślając się, poważnie mówił:
— Kto-by się to mógł spodziewać, aby systemat federacyjny raz jeszcze upadł w Austryi! Czy oni nie widzą, że jest to dla państwa jedyna deska zbawienia!
Bawił się pan Marceli w czasie czytania tego, myślał, kombinował, przebywał cały szereg wrażeń, żył. Pani Aniela bohatersko przezwyciężała senność, nudę, zmęczenie, i od czasu do czasu rzucając spójrzenia na rozgrzałego i ożywionego męża — czytała...