Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 144.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   136   —

i w mgnieniu oka, z głową wspartą o twardy skraj okna, usnęła. Był to widocznie sen na prędce, ogarniający ją nieprzezwyciężenie, sen, któremu uległa bez namysłu i pomimo woli. Za poduszkę służył jéj, zwinięty z tyłu głowy, złcisto-rudy warkocz.
W małém mieszkanku, w tém gnieździe ubogiém i tak wysoko wzniesioném, iż zdawało się ono być bliższém chmurnego nieba, niż błotnistéj ziemi, zapanowała wtedy cisza głęboka. Ciszę tę mącił tylko monotonny, głośny oddech dwojga uśpionych ludzi, chrapliwy tentent wiszącego na ścianie zegara, z bukietem róż na starém obliczu, albo kędyś w dole, w głębokim dole, toczący się, do grzmotu głuchego podobny, turkot, lub przeciągłym jękiem strzelający w górę, oderwany dźwięk katarynki. W ciszy téj, na dwóch wysokich krzesłach, spłowiałym perkalem obitych, siedzieli u okna Julek i Lusia, milcząc i z kolei patrząc to na siebie, to na okno, powlekające się z wolna szarą zasłoną zmroku. Chłopiec był ładny, smukły, z bladawą, ściągłą twarzą, okrytą wyrazem znudzenia i niezadowolenia, właściwym mu snadź, a zwiększonym przez to, że gęste, ciemne włosy jego, były w szczególny sposób rozczochrane; nieład zaś ten, w uczesaniu jego zachodzący, zwiększał on jeszcze co chwila niecierpliwemi i znudzenie wyrażającemi giestami. Dziewczynka, przeciwnie, zachowywała się bardzo spokojnie. Miała ona włosy jasne, jak len, a oczy duże, ciemne, z czarną brwią i rzęsą..