sem, na nutę smętną nieco i przewlokłą, śpiewać zaczęła:
Dziękowała brzózka biała
Zaciszu leśnemu:
Oj jakże ja wydziękuję
Ustronkowi twemu!
∗
∗ ∗ |
Dziękowała wiochna mała
Swojéj wiosce miłéj:
Twoje strzechy i uciechy
Bodaj się święciły.
Śpiewała-by może dłużéj jeszcze, ale Ludka, śpiewaniem jéj obudzona, wyprostowała się na ławie i, przecierając senne oczy, przeraźliwie piskliwym dyskantem nagle zawiodła:
— Dobranoc o Jezu! dla miłości twojéj...
Rębski, który głębokim wzrokiem swym wpatrywał się w sine płomyki ognia, drgnął, jak ze snu zbudzony.
Dyrkowa zaśmiała się głośno i wesoło.
— Ot, — zawołała, — Ludka, mimochcąc, nauczkę mnie dała. Ja tu sobie światowe rozmowy z panem Andrzejem wiodę i piosenki świeckie wyśpiewuję, a godzina późna już i pora wielka Boga za dzień przeżyty podziękować... a jeszcze i szczęśliwy taki dzień!... Rajmundka mego widziałam...
Wstała ze stołka i nagle, w ręce klasnęła.