Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 030.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   22   —

mysłu. Gliniany przedmiot ten był niemal dziełem sztuki. Kształt miał wysmukły, do kształtu urn zbliżony, wygięcie dzioba pełne wdzięku, a powierzchnią blado-różową, owiniętą wieńcem z wypukłych zielonych liści.
Dyrkowa prawiła daléj:
— Otóż, kiedy pradziad Mateusza mego pierwszy dzban taki zrobił i pojechał z nim do wojewody, niepamiętam już jakiego, wojewoda dał mu za niego sto dukatów złotem...
— Sto dukatów zło-tem, jak lo-du! — powtórzyła, — a w dodatku poklepał go po ramieniu i powiedział: „Imci panie Dyrko! Waszmość jesteś mistrzem w sztuce swojéj, i temi oto wyrobami rąk swoich honor krajowi przynosisz!” Pradziad Mateusza mego zrobił potém dzbanów takich tysiące może, i wszystkie wielkim panom i urzędnikom rozsprzedał! Powiadali ludzie, że to go w dumę wzbiło, i że, z powodu tych dzbanów swoich, głowę, tak wysoko nosił, jakby pan jaki! Ale to chyba kalumnią było, bo przecież, gdyby dumnym był, nie pozwoliłby na to, aby syn jego garncarzem został...
— I! — potwierdziła Ludwisia, — nie pozwoliłby pewnie!
— A ot! — rzuciła Dyrkowa, — nietylko syn jego, ale dwóch synów garncarzami zostało. Jeden z synów tych był dziadem Mateusza mego rodzonym, a drugi stryjecznym. Owóż ten stryjeczny dostał