Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 020.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

murów tych, od facyatek, które ze szczytów śpiczastych dachów ciekawie wysuwają się na przód, aż ku rynsztokom, bezpośrednio u stóp ich ciekącym, biegną rysy głębokie, zygzakowate, podobne do zmarszczek, okrywających stare i chropowate oblicza. Tu i owdzie dwie przeciwległe ściany pochylają się ku sobie tak, że zdawać się może, iż wyższe piętra kamienic tuż-tuż zetkną się z sobą, niby tęskniące do spoczynku czoła; gdzieindziéj facyatki tak bardzo wysunęły się na przód, iż tworzą nad uliczką rodzaj łuku, przerżniętego pośrodku wąziuchnym szlaczkiem obłoków. Z dwóch stron szlaczku tego, niby domki stawiane z kart, wiszą jakby w powietrzu dwa rzędy trójkątnych budowelek, a okna ich, zbliżone ku sobie na wyciągnięcie ręki, zdają się ze sztywném zamyśleniem patrzéć sobie szybami w szyby.
U dołu stare kamienice te mają szczególne otwory i wejścia; są to drzwi bardzo wysokie a wązkie, ciężkie od zardzewiałego żelaztwa, lub okryte grubemi rzeźbami. Ilekroć drzwi te otwierają się, oko przechodnia tonie w przepaścistych sieniach i kurytarzach, sklepionych, mrocznych, i w dalekiéj, wązkiéj perspektywie spostrzega za innemi znowu, przeciwlegle otwierającemi się drzwiami, świeżą zieleń podwórza i ogrodów. Stare te bowiem kamienice cisną się ku sobie tylko ze strony ulic, z drugiéj ich strony istnieją przestrzenie obszerne, dziedzińce świeże, czyste, zielone, ogrody pełne drzew owocowych, warzyw, a nawet kwiatów.