Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 596.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ono bowiem urządzone w ten sposób, iż oświecało tylko ścianę i kilka ławek, najbliżéj sceny stojących, a przeznaczonych dla najwyższych sfer społecznych, pozostawiając głębie sali w mrokach, ciemnych jak rozpacz.
Orkiestry nie było wcale żadnéj (jakkolwiek sztuka, wybrana do grania, jest operą), ale na miejscu, gdzie pospolicie znajduje się orkiestra, stało krzesło, a na niém siedział Josiel, kuśnierz. Siedział on z twarzą, zwróconą nie ku scenie, lecz ku publiczności, nie artystami bowiem tym razem, lecz publicznością miał dyrygować. Artyści, umiejący doskonale swe role, zwłaszcza przy pomocy i dozorze energicznego i przytomnego Mowszy (cesarza filistyńskiego), dadzą sobie radę wybornie.
Ale publiczność — żywioł to burzliwy i niekarny.
W celu więc właśnie regulowania nieprawidłowych częstokroć ruchów publiczności, Josiel, reżyser, usiadł na miéjscu tém, gdzie zazwyczaj bywa orkiestra...
I teraz także ludzie, stojący na pół-okrągłych klocach, zaczynają poruszać się i szemrać z niecierpliwością widoczną... minuta jeszcze, a wybuchną wrzawą ogłuszającą. Lecz za szerokiemi plecami Josiela podnosi się kurtyna... a głośne szemrania milkną, jak zaklęte, a śród téj ciszy grobowéj rozlega się przeciągłe, groźne, po kilkakroć powtórzone, ryczenie lwa...