Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 586.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chała męża. Gdy inni śpiewali, twarz jéj stawała się obojętną, czasem nawet lekceważącą, wzgardliwą; ale gdy koléj śpiewania przychodziła na wysmukłego człowieka, tego, który w kamizelce i rękawach od koszuli na stole siedział, wtedy, o! wtedy, mrocznie rysująca się w cieniu pieca, twarz ta uwiędła, ciemna, z czarną peruką, niby z plastrem sadzy nad nizkiém, pomarszczoném czołem, tak rozpromieniała się dumą, okazywała się tak tkliwą, zachwyconą niewymowną błogością, iż, patrząc na nią, każdy rzekłby: „szczęśliwa kobieta!”
Tak, w niezapomniane dla niéj te wieczory, Cipa była szczęśliwą, dumną i wesołą. Zapominała o sklepiku, o wierzycielach, o progach, przy których stawały bolejące jéj nogi; o schodach, na których brakło jéj oddechu, o kucharkach niegrzecznych i rywalkach niegodziwych, stróżach porządku publicznego i wszystkich zmartwieniach swych, a myślała tylko: „Aj! jaki on piękny! i jaki on delikatny! i jak on pięknie śpiewa! jak jego ludzie szanują!” Czasem dodawała: „Pan Bóg łaskaw na mnie! dał mi szczęście!”
Próby ciągnęły się niekiedy do godziny piérwszéj i drugiéj po północy, ale Cipa ani na chwilę oczu do snu nie zamykała. Starał się także nie zamykać ich nabożny Enoch, siedzący w zwykłym kąciku, z burym kotem w objęciach; ale powieki kleiły mu się mimowolnie, a czapczyna zsuwała się na