Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 508.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powitaniu ściska za rękę, jak przypomina jéj dobre dawne czasy, i mówi, że tak dobréj osoby, jak ona, nigdy w życiu całém nie spotkał. Parę razy jaśniejąca radością oznajmiła mi, że chodziła z nim na spacer „pod rękę;” innego znowu dnia szepnęła, płoniąc się, że słyszała, jak pan Laurenty mówił jéj bratu:
— Trzeba mi żenić się, panie Klemensie! pora już gniazdko własne założyć i ptaszka miłego w niém posadzić!
— Poczciwy Klemens! przekonałam się teraz, że zawsze jednak brat bratem jest i siostrze dobrze życzyć musi... ciągnie go do domu, jak może, i wydatków nawet na przyjęcie nie żałuje... A i ta, nie wiem, co się jéj stało, przyjmuje go jak najlepiéj i ząbki do niego szczerzy. Dumna pewno z tego, że człowiek taki bywa u niéj... i komplement jakiś powié czasem jéj, albo jéj siostruni. U matki ich był nawet z wizytą... nie wié on naturalnie o tém, jakie to są stosunki nasze... widocznie familią bratowéj mojéj uszanować chciał... Oj, pani droga! kiedy mówiłam, że najlepszy to jest człowiek na całym świecie, prawdę mówiłam. Co to! wierność taka i taki szacunek w kochaniu! rzadka to rzecz na świecie! Nacierpiałam się, to nacierpiałam w życiu, ależ za to i szczęścia równego memu na świecie nie będzie!
I teraz czuła się już szczęśliwą, tak szczęśliwą czasem, że, gdy mówiła, oddech zamierał w jéj piersi, bladła i ręce splecione przyciskała do czoła. Dziwna