Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 495.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sołością żony, rozweselony figlarnemi minkami Helki, a przytém czujący całą swą umysłową wyższość nad siostrą, żywy brał udział.
Przy stole zapytywano ją, o któréj dziś godzinie zobaczyła pająka, albo czy śniły się jéj ryby, na wędkę ułowione, niechybna przepowiednia ułowienia pięknego kawalera. W oficynie rozlegał się gruby śmiech pana Klemensa i podniesione cienkie głosiki dwóch młodych kobiet. Panna Teodora zrywała się od stołu zarumieniona, ze łzami w oczach, uciekała do salki swéj i bez obiadu już zostawała. W kilka godzin potém pan Klemens, ze zwykłą sobie powagą i grubością obejścia się, mówił:
— Głupia jesteś i gniewasz się jeszcze, kiedy ci to ludzie mówią. Nie wierz w głupstwa, to i nikt z ciebie śmiać się nie będzie!
Co prawda, panu Klemensowi zdarzało się téż wierzyć w głupstwa... tylko w inne. Druk był u niego rzeczą świętą i niezaprzeczalną, a że czytywał gazety, wszystkie kaczki i bąki dziennikarskie budziły w nim wiarę nieograniczoną. Przytém, mnóztwa rzeczy wyczytanych albo zasłyszanych nie rozumiał, przeinaczał je na swój sposób, a wróciwszy do domu, opowiadał nieraz o wężach, czarujących oczyma każdego, na kogo spojrzą; o roślinach, porywających człowieka i zjadających go żywcem; o miastach podmorskich, przez wieloryby zamieszkiwanych. Prawił téż czasem o polityce, łącząc narody i państwa