Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 473.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani Klemensowa pozostała jeszcze chwilę pod mojém oknem. Do mieszkania mego wejść nie chciała.
— Jeżeli pani pozwoli, odwiedzimy ją późniéj, razem z mężem. Teraz nie mam czasu. Iść muszę po sprawunki różne z siostrą, która na mnie czeka; nie dla siebie kupować będę, o! nie! ja nigdy dla siebie nic nie kupuję! alboż my możemy, w stanie naszym, wydatki jakie robić? Ale matka moja zajmuje się szyciem sukien i strojów damskich, a my z siostrą kupujemy jéj zawsze fasony wszystkie i dodatki: pióra, kwiaty, wstążki. Trzeba-ż matce dopomódz! Czy pani tu, w Ongrodzie, suknią tę kupowała? Śliczna materya...
Suknie wszelkie zajmowały ją widocznie, ale zajmowało ją téż i co innego jeszcze. W bramie dziedzińca znajdująca się fórtka otwartą była na oścież, za nią rozległy się parę razy męzkie kroki przechodniów. Za każdym razem Końcowa oglądała się żywo, machinalnie poprawiała na sobie jedwabną zarzutkę, a oczy jéj nabierały gorętszego połysku. Zalotność uderzała w kobiecie téj od piérwszego na nią spójrzenia. Znać téż w niéj było pewien przebiegły i chytry sprycik, a także ostrość usposobień, osłoniętą słodyczą, na którą się siliła. Piękne, ponsowe, wydatne jéj wargi, drgały od chwili do chwili nerwowemi uśmieszkami, to znowu układały się w zarys pełen goryczy. Rzucało to na fizyo-