Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 317.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czegoś do aktu tego zapotrzebował. Felicya niecierpliwym trochę ruchem głowę podniosła i do siostry męża zwróciła się:
— Proszę cię, Michasiu, wyręcz mię dziś...
U boku pretendenta, czy tylko wielbiciela swego, siedząca panna podniosła się z kanapy, ale tak leniwie i tak niechętnie, że Felicya, lekkiém dotknięciem ręki jéj i giestem głowy powstrzymawszy ją, sama wybiegła z pokoju.
— Pani Felicya jest doprawdy niezmordowaną — rzekłam do staruszki, przy któréj usiadłam.
— A niezła kobiecina! bardzo niezła! — odpowiedziała z roztargnieniem, sprawioném przez mieszanie kart preferansowych.
Pan Józef żywo zaprzeczył matce.
— Co to, niezła, moja mamo! to anioł nie kobieta! już to doprawdy mego szczęścia trzeba, aby dwa razy tak dobrze trafić. Piérwsza żona moja była także aniołem. Straciłem ją. Dom bez gospodyni, drobne dzieci bez matki... A ot teraz mam sobie znowu kobiecinę poczciwą, dobrą, pracowitą i — chwała Bogu!
Mimo woli przypomniałam sobie to, co kiedyś mówiła mi o szczęściu niemowląt, mających przy sobie ramiona jakieś, które je tulą i ogarniają.
Po chwili zapytałam ją na stronie:
— Co ci jest dzisiaj?
— Sama nie wiem — odszepnęła — miewam czasem dni takie, że czuję się zmęczoną, jak spłakane