Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 287.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z mówców wielkiéj szkoły pozazdrościł, powtarzała co do słowa prawie przeszłoniedzielne kazanie księdza Hajdeckiego w farze.
Ludwik Okimski za to, tłuściutki, malutki i wygolony obywatel miejski, na całe miasto słynny z nieocenionego dowcipu i humoru swego, posługiwał się wakującemi kartami od preferansa dla dokonywania z ich pomocą różnych z sztuk, czarodziejstwem prawie graniczących. Karty, w obu rękach trzymane, za plecy swe chowając, albo téż je ze zręcznością niesłychaną na stole rozkładając i mieszając, zwracał się przedewszystkiém do panny Michaliny Olińskiéj, któréj pyszne i pysznie uczesane złociste włosy przyozdabiały twarz trzydziestokilkoletnią, ładną niegdyś, teraz mocno przywiędłą i wyrazem doznanych zawodów nacechowaną. Zawody te nie przeszkadzały przecież błękitnawym oczom jéj z niesłychaném zajęciem topić się w pulchnéj, wygolonéj a wesołéj twarzy miejskiego obywatela.
Dwaj gimnazyaści za to, z których jeden był dzieckiem jeszcze, drugi dorosłym prawie młodzieńcem, nie doświadczali na widok sztuk karłowych żadnych uczuć innych, prócz najżywszéj żądzy zbadania i zdobycia wszystkich ich tajemnic. Z ust ich sypał się grad zapytań i próśb tak ogłuszających, że aż Aloizy Choimski, chudy i łysy ex-profesor, w starym profesorskim mundurze, ze złoconemi guzami, u okna siedzący, a w czytaniu gazety zatopiony, sykał z gniewu