Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 284.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czerstwéj, rumianéj twarzy, pośród któréj świeciły blado błękitne, pełne dobroci oczy. Ta-to właśnie dobroć, widocznie uwydatniająca się nietylko w spójrzeniu, ale w wyrazie ust i uśmiechu jego, czyniła go sympatycznym. Powitał mię, nie jako osobę dla interesu przybywającą, ale jako miłego gościa, i od razu, niezgrabnie trochę, lecz bardzo poczciwie, wprowadził mię w koło swéj rodziny. Odbyło się to w ten sposób, że naprzód zupełnie niespodzianie usłyszałam wymienione własne swoje nazwisko, a potém przez pięć minut brzmiały mi w uszach imiona i tytuły przedstawianych mi osób.
— Matka moja, Franciszka Olińska; ciotka moja, Anna Liniewska; wuj mój, Alojzy Choimski; siostra moja, Michalina Olińska; córka moja, Emilia; syn mój Władysław; synek mój, Mieczyś; goście nasi i przyjaciele: pani Zuzanna Skwierska, pan Ludwik Okimski.
Skończywszy, zapytał:
— A gdzież Felcia?
Zapytanie to dało początek następującéj, krótkiéj, lecz żwawéj rozmowie.
— Toż przecie do miasta poszła.
— Poco? czego?
— Toż przecie po ciastka.
— Po jakie ciastka?
— Ależ, mój Józiu, do kawy przecie...
— To czemuż kto inny nie poszedł?