Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 236.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cym się kobietom szybkie spojrzenie i, z zaniepokojonemi oczyma, szybko zawołał:
— Ale, co to panna Rozalia robi? znowu coś nowego? śliczna robótka jakaś!
Z twarzy Rozalii trysnęło uradowanie.
— Profitki paciorkowe! — zawołała, i tryumfalnie podniosła w górę błyszczący i długiemi wisiorami pobrzękujący przedmiot. — Przyszły mi raz do głowy profitki, kiedy w nocy spać nie mogłam... długo potém łamałam sobie głowę nad tém, jakby tu je zrobić... i zrobiłam! Wezmę za parę rubla... najmniéj!
Stanisław zbliżył się i wziął w rękę owoc ów nocy bezsennéj i długiego łamania głowy Rozalii, którym ona zdawała się być niepomiernie dumną i uszczęśliwioną.
— Bardzo ładne! — podziwiał, — gustowne... szykowne!
— Bardzo ładne! — wtórowała mu Żyrewiczowa, — te zielone paciorki szczególniéj, zupełnie jak szmaragdy...
Rozalia promieniała, ale zmieszało ją znowu ostrzejsze już i bardziéj naglące, niż przedtém, spojrzenie matki.
— Czy pani prezydentowa przypomina sobie Rudziszki, tę wieś, co to nad samym Niemnem, o trzy mile od Ongrodu... — zagadnął staruszkę gość.
— A jakże! dlaczegoż-bym pamiętać jéj nie miała. Za czasów moich, Rudziszki należały do