Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 226.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Masz naturę ojca. Ojciec twój był także...
Tym razem robota zsunęła się z kolan Brygidy, a ona sama podniosła twarz, oblaną gorącym rumieńcem, z oczyma, które sypały iskry.
— Mamo, — zawołała, splatając ręce, — nic o ojcu! proszę cię, mamo! o mnie wszystko, co chcesz; ale o ojcu... nic złego!
Żyrewiczowa zmieszała się bardzo.
— Zkąd-że wiész, że ja cokolwiek złego o ojcu twoim powiedziéć chciałam? Kiedyż to ja o nim źle mówię? Ojciec twój dobry był... najlepszy w świecie... i choć usposobienia nasze nie zgadzały się z sobą zupełnie, kochał mnie i uwielbiał. Ja mu téż byłam wierną i przywiązaną żoną; a jak przywiązaną, widziałaś to przecież sama...
— Tak, — zwolna wymówiła Brygida, — mama bardzo po ojcu płakała...
— A widzisz! o, jak płakałam! i teraz jeszcze, przy każdém wspomnieniu o nim, płaczę...
Istotnie, w oczach jéj kręciły się łzy. Usiadła na kanapce i zaczęła rozczesywać swoje ufryzowane nioby.
— Ojciec twój, — mówiła, — był popędliwy, gniewał się często, a gdy rozgniewał się, mógł i grubiaństwo nawet powiedziéć... Ale mnie nigdy to nie spotkało. Rozzbrajałam go łagodnością charakteru mego. Krzyczy, bywało, fuka, pięścią w stół bije, a potém popatrzy na mnie i zaczyna przepraszać, w ręce i w kolana mię całować. „U ciebie, — mó-