Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobra rączka! kochana rączka... silna i pracy niewstydząca się... żeby to ona mogła być moją... żebym ją mógł mojéj siwéj gołąbeczce w stare ręce włożyć i powiedziéć: „przywiozłem tobie, matko, synową!... masz, czego tak żądałaś... i wnuki będą...
Tym razem coś, jakby łkanie, ozwało się w piersi kobiety, nieruchomo wciąż pod ścianą domu stojącéj, a ręka jéj, ta „dobra i pracy się nie wstydząca ręka”, objęła dłoń mężczyzny silnym i długim uściskiem.
— Dobranoc! do widzenia! — szepnęła szybko i znikła w ciemnych sionkach mieszkania.
Kiedy światło roznieconéj przez nią lampki na twarz jéj upadło, poznać można było, jak silnie i do głębi była wzruszoną. Wzruszenie to szczególny blask nadało jéj piękności. Wielkie, czarne oczy jéj gorzały z za łez, krucze włosy opadały na wypogodzone, promieniejące czoło.
Była szanowaną i kochaną. Głowę podnosiła dumnym ruchem, a usta jéj, purpurą zaszłe, rozwierały się w pełnym czułości i słodyczy uśmiechu.
W dobrą godzinę potém pani Emma, wracając do domu, znalazła córkę swą, siedzącą przy lampce i pilnie zajętą naprawianiem jéj bielizny. Zdyszana i nadzwyczaj ożywiona, zdjęła szal i mantylkę, i zaczęła prędkim krokiem przebiegać pokój. Przytém, z żywemi giestami i rozbłysłym wzrokiem, mówiła:
— Śliczny wieczorek! mówię ci, śliczny! Jacy to mili ludzie, ci Roliccy! jak umieją gości przyjmować!