Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Że dobry, to dobry, — przytwierdziła stara, — dla starszych z uszanowaniem, grzeczny, układny, znać krew obywatelską... dobrą krew... piękną krew... i w dobrym świecie żyje, w pięknym świecie, och! och! och!
Po przeciągłém westchnieniu tém smutnie czas jakiś wstrząsała głową, a zaciśnięte znowu wargi jéj i siwe źrenice gniewnie, połyskujące, zdawały się mówić: „i ja kiedyś na świecie tym żyłam, i ja do niego z prawa należę! och, och, och!“
— A jakże Stasieczek ma się? czy zdrów? czy wesoły? — przerywając sobie pół-głośne liczenie oczek, zaszczebiotała znowu panna Rozalia.
— Zdrów, dzięki Bogu, i wesoły, chociaż... nie bardzo. Dokuczają mu interesa, małe tam dłużki jakieś, gospodarstwo... Martwi się biedak i zdaje mi się nawet, że zmizerniał. Szkoda go, doprawdy... taka to piękna, wzniosła dusza...
Stara zaplotła na kolanach ręce, i sztywna, jak mocno naciągnięta struna, głową tylko wstrząsała.
— Tak, tak! upada obywatelstwo nasze, upada! Czy to kto słyszał kiedy, żeby dziecko takiéj rodziny gryzło się i mizerniało od kłopotów i nieprzyjemności! Motłoch teraz górą, pani moja, motłoch górą! a nam przyszło ot w dziurach takich siedziéć i patrzéć, jak dobra naszego różne figury używają... Ot, byłam dziś z wizytą u marszałkowéj Korzyckiéj, tego Korzyckiego żony, co to z Odropolskiéj rodzi się i Li-