Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 183.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A dlaczegóż-by nie? Nabrał od nas pieniążków sporo i niezły sobie fundusik uciułał! Tacy to tylko, jak on, żyć teraz i panować mogą!
— Ależ to bardzo zacny i rozumny człowiek, — z żywością ujęła się za sąsiadem swym gospodyni. — Ignacy mówił o nim zawsze, że fundusz jego uczciwie jest zapracowany...
— Może i uczciwie, nie przeczę temu wcale i nawet tak jest najpewniéj; ale że wziął on fundusz ten nie z czyjéj innéj, tylko z naszéj, obywatelskiéj kieszeni, to także prawda. No, niechże stryjeneczka sama powié, kto, jeżeli nie my, obywatele, utrzymujemy i wzbogacamy wszystkich tych panów adwokatów, doktorów i innych, podobnych parweniuszów? Nie prawdaż? Niech stryjenka sama powié!
— Ależ naturalnie; to widoczne! — ulegając wpływowi słów jego, z przekonaniem odpowiedziała:
— I dziwią się potém, żeśmy goli! Ot powiem stryjence otwarcie, że, chociaż mam jeszcze majątek i, chwała Bogu, jestem w stanie długi moje najrzetelniéj pospłacać, tak mi już i gospodarstwo to i interesy dokuczyły, że wolał-bym sto razy być takim Rolickim niż tém, czém jestem.
Pani Emma uczyniła giest pełen przerażenia.
— Stasiu! — zawołała, — co mówisz? Jakież to porównanie może być pomiędzy tobą a Rolickim! Jesteś przecież obywatelem... o ileż to zaszczytniéj, poetyczniéj... wyżéj...