Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go wymawiania nieznanych jakichś wyrazów. Pojętność i uwaga odbiły się w oczach jego, które rozwarły się szerzéj.
— „Daj kwiatek” — uśmiechając się wciąż, mówiła kobieta.
Chaimek wyjąkał i wybełkotał z razu coś niezrozumiałego, lecz po chwili z wybuchem radości i po dziecinnemu przeinaczając trudny dla niego wyraz, zawołał wyraźnie i głośno:
— Daj kwiatek!
Wtedy kobieta w białéj sukni wesoło i razem głęboko jakoś popatrzyła mu w oczy, potém odłączyła od bukietu swego sporą część kwiatów i podała je dziecku.
— Śliczne dziecię! — prostując się, rzekła do towarzyszy swych i chciała odejść, a Chaimek zawiesił się u jéj ręki, którą okrywał namiętnemi pocałunkami.
W minutę potém biegł już ulicą, wiodącą ku żydowskiéj dzielnicy. Trzymał kwiaty swe w wysoko podniesionych ręku, biegł bardzo szybko, ani słyszał wołań goniących go towarzyszy, a od tych, którzy go doganiali, bronił się rękoma i nogami. W ten sposób przebiegł kilka wązkich zaułków, kilkanaście różnokształtnych dziedzińczyków i wpadł do mieszkania babki.
W chwili téj właśnie słońce zachodziło. Ukośny promień jego padał na drobne szybki i spróchniałe ramy okienka. O! błogosławioném bądź słońce, któ-