Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 148.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnego i prześlicznego bukietu. Dotąd, widywał on tylko kwiaty, malowane na starych sukniach, wtłoczonych w kosz staréj Chaity, albo te, które, z nikłą barwą i zmiętém, martwém obliczem przyozdabiały dziurawe, na śmietnikach podejmowane przez nią, kapelusze. Nigdy jeszcze w życiu swém nie widział on kwiatów żywych, wonnych, świetnych gorącemi barwami, operlonych jeszcze srebrnemi kroplami. Teraz zobaczył je i aż zadrżał cały od zachwycenia niewymownego. W zapale swym zapomniał on nawet o małym Mendelku, który, nie mogąc dorównać biegowi towarzyszy, usiadł na środku bulwarowéj ścieżki i, rzewnie płacząc, wrzeszczał przeraźliwie. Inni chłopcy, mniéj śmieli, albo może mniéj namiętnie rzucający się ku rzeczom pięknym, biegli za panią w bieli w pewném oddaleniu, palcami tylko ukazując ją i jéj bukiet. Ale Chaimek zabiegał jéj wciąż drogę i, wyciągając obie ręce ku jéj kwiatom, roziskrzone, błagalne oczy podnosił. Zjęty nieśmiałością usuwał się potém, aby wnet znowu, z tym samym giestem i wejrzeniem, zabiedz jéj drogę. Ona nie zważała przez chwilę, ani na dziecko, ani na ruchy jego na-pół nieśmiałe, na-pół gwałtowne, gdy nagle Chaimek pochwycił suknię jéj i z lekka ją ku sobie pociągnął. Stanęła wtedy i ze zdziwieniem z razu, potém z uśmiechem na dziecko spójrzała. Źrenice jéj szafirowe, łagodne, ze srebrzystym poły-