Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 091.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przy zagonach stanął młody syn ogrodnika i przemówił do niéj:
— A gdzież jest gołąb panny Marcyanny?
— Został się w domu, — odpowiedziała niechętnie i mrukliwie.
Chłopak, śmiały i z pańska ubrany, zbliżył się i z cicha, żartobliwie przemawiać do niéj zaczął. Widząc to, dziewczęta, mrugały do siebie, niektóre spoglądały z zazdrością na ognistowłosą dziewczynkę, która ściągnęła na siebie przychylną uwagę ładnego i bogatego chłopca, a przytém zwykłego nadzorcę ich robót. Ale ona nie odpowiadała na zaczepki, żarciki i grzeczne jego słówka; aż kiedy młody człowiek, schyliwszy się, szepnął jéj coś do ucha, zwróciła ku niemu twarz tak rozjątrzoną, z tak gwałtownie iskrzącemi się oczyma, że próbował rozśmiać się, ale nie mógł; rozgniewał się, zląkł się może, aby go przed ludźmi grubiańskiém słowem jakiém nie zawstydziła, i odszedł. Wtedy Marcysia podniosła głowę, oparła obie ręce na rydlu i z zaciśniętemi zębami zaklęła:
— Żeby go dyabli wzięli z jego żartami i z jego kochaniem! Jak mi do reszty zbrzydnie, to tak dam rydlem, że... popamięta!
W téj saméj chwili twarz jéj, wzburzona i chmurna, rozjaśniła się i złagodniała. Rysy zmiękły, rumieniec zbladł, usta drgnęły uśmiechem nieopisanéj radości i słodyczy. Rzuciła rydel i pobiegła w głąb’