Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 567.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mówiła to z widoczną nieudaną szczerością. Słuchałem ją zdumiony.
— Łaskawa pani! — rzekłem, — jakże więc pojmować mam gniew jéj, który kolega mój miał nieszczęście ściągnąć na siebie, oświadczając, iż cyfra dochodów jéj dosięgnąć nie może owym dwudziestu tysięcy...
— O! — przerwała, — to wcale co innego! Ja tyle miéć muszę, aby módz się utrzymać!
Szczególna to była logika! Późniéj dopiéro przekonałem się o tém z wielokrotnego doświadczenia, że prawne zawikłania z kobietami bywają najczęściéj mniejszém lub większém morzem, do wypicia mężom prawa dawaném. Podówczas jednak nie posiadałem jeszcze doświadczenia tego i uczułem się zdziwionym, a bardziéj jeszcze zakłopotanym.
— Cóż tedy rozkażesz mi pani uczynić? — zapytałem. — Do kogo lub gdzie udać się mam po nieodzownie mi potrzebne papiery, regestra, dokumenta?
W chwili, gdy czyniłem to zapytanie, wzrok pani Luizy pobiegł ku stojącemu w rogu salonu bardzo ozdobnemu zegarowi. Od kilku minut już rzucała ona na zegar ten przelotne i zaniepokojone nieco spojrzenia.
Pardonnez moi de grâçe, Monsieur! — odrzekła z roztargnionym uśmiechem, — nic o tém wszystkiém nie wiem! Nic a nic! Może zechcesz pan zapytać pana L., w jaki sposób radził sobie, albo zgłosisz