Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 535.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nizko nad drogą, zafruwała skrzydłami tuż nad jego czołem.
W folwarku nie mieszkał nikt, prócz oficyalistów i czeladzi. Przybywszy na miejsce, zaprowadziłem towarzysza mego do cienistego, starannie utrzymanego ogrodu, i posadziłem go na brzozowéj ławce pod cieniem rozłożystych, kwitnących właśnie w porze téj, kasztanów. Prosiłem go, aby zaczekał na mnie w tém miejscu, dopóki nie załatwię kilku gospodarskich zleceń, danych mi przez siostrę. Bawiłem niespełna pół godziny. Wracając, znalazłem Joachima, siedzącego na tém samém miejscu i w téj saméj, w jakiéj go zostawiłem, postawie. Nie wstał ni razu z miejsca, nie poruszył nawet głową, by obejrzéć się dokoła.
Bo téż wśród ram, uplecionych z błękitu, kwiatów i zieloni, wyglądał on na kształt źdźbła zeschłego mchu, oprawionego w złoto i dyamenty. Dokoła wychudłéj jego postaci, sztywnie i nieruchomo siedzącéj na białéj ławie, drgały, migotały, przelewały się szmery i dźwięki, olśniewające światła i przezroczyste wzorzyste cienie; u stóp jego, wśród puszystéj murawy, kwitły stokrocie i gwoździki, nad czołem zoraném i wyżółkłém zwisały ciężkie od kwiecia gałęzie drzewa i świegotały ogłuszająco radosne roje ptaków.
Wązki, złoty promień słońca wił się po ciemnych, pomarszczonych, splecionych nieruchomo jego rę-